Wyspa Sobieszewska: trzy lata z rzędu – część piąta.
Co jeszcze można robić na wyspie? Objechać ją na rowerze. Dla lubiących długie wycieczki sama wyspa jest oczywiście za mała, ale jest idealna na wyjazd z dziećmi. Drogi są dobre, są nawet ścieżki rowerowe, a nawet na głównych drogach jest względnie bezpiecznie – ruch nie jest duży.
Część ścieżek bliżej morza jest piaszczysta, ale trasa, która prowadzi od ronda przy ulicy Falowej (nasze wejście na plażę) na wschód jest pokryta płytami betonowymi. Można tamtędy dojechać do ulicy Lazurowej (hotel Orle). Pozostałe ścieżki prowadzące przez las też są dość dobre i można nimi bez problemu jeździć, właściwie przez całą długość wyspy. Od czasu do czasu trafia się bardziej piaszczysty odcinek, który trzeba minąć lub przejść.
Na początek, podczas pierwszych wczasów na wyspie, jeździliśmy z fotelikiem na krótkich trasach.
Przegalina
Sami, a także w następnych latach ze starszą córką (młodsza była już za duża na fotelik, a za mała na dłuższe trasy), wybraliśmy się na wycieczki dookoła wyspy. Pierwsza trasa prowadziła wzdłuż Wisły Śmiałej. Jechaliśmy ulicą Przegalińską – jest to wąska asfaltowa droga o znikomym ruchu samochodowym, prowadząca obok ośrodka rehabilitacyjnego dla niewidomych. Dociera się nią do Przegaliny. Jest tam most z widokiem na zabytkową śluzę powstała pod koniec XIX wieku, oraz kolorowe statki. Później szerszą drogą jedzie się na północ, w stronę Świbna. Ruch jest tam też bardzo mały. Tam skręciliśmy w lewo i już w stronę Sobieszewa jechaliśmy drogą dla rowerów wzdłuż głównej ulicy. Niestety ścieżka rowerowa kończy się w miejscowości Komary i dalej trzeba już jechać główną drogą. To jest najniebezpieczniejszy odcinek. Ruch jest tam znacznie większy, wszyscy szybko jeżdżą, a największe zagrożenie stanowią… duże przegubowe autobusy miejskie. Poruszają się na tym odcinku bardzo szybko i ich kierowcy niekoniecznie zachowują bezpieczną odległość od rowerzystów. Najlepiej skręcić w ulicę Lazurową i jechać leśnymi ścieżkami. Na szczęście, z tego co wyczytaliśmy, już rusza budowa ścieżki rowerowej na tym odcinku. Całość naszej trasy miała 20 kilometrów i zajęła nam niecałe 2 godziny, łącznie z przerwą na latanie dronem.
Centrum Wyspy Sobieszewskiej i dworek.
Druga trasa była podobna, z tym, że z ulicy Przegalińskiej skręciliśmy w ulicę Wienicką. Znajduje się tam zabytkowy XIX-wieczny dworek zamieszkany, w którym obecnie są prywatne mieszkania. Według danych ze strony internetowej Gdańska nazywa się „Sobieszewska Pastwa” i zachowany jest tam układ urbanistyczny oraz układ parku. Dworek z zewnątrz jest ciekawy, a dowiedzieliśmy się o nim przypadkiem, bo mało jest o nim informacji.
Tuż za dworkiem znajduje się coś dla miłośników eksploracji, choć może ten obiekt szczególnie interesujący nie jest (o znacznie ciekawszym będzie osobny wpis). Jest to po prostu ruina jakiejś hali, na pierwszy rzut oka popegeerowskiej, a w środku zdążyły już urosnąć drzewa.
Mijając dworek i halę skierowaliśmy się w stronę środka wyspy, gdzie betonową drogą można dojechać do Przegaliny, albo też pojechać na północ w stronę Orlinek i ulicy Turystycznej i tym samym skrócić trasę. Wybraliśmy wersję dłuższą, a trasa była całkiem przyjemna – prowadziła zupełnie płaskimi polami i łąkami. W sumie przejechaliśmy 19 km.